Kilka zaczętych blogów, nieskończone projekty stron, które utknęły gdzieś w sieci, zapomniane hasła do paneli administracyjnych...Najwyższa pora się ogarnąć :)
Nie samą pracą człowiek żyje i nie samym rowerem. Gdzieś w gąszczu obowiązków rodzinnych trzeba znaleźć czas dla siebie. Jest wprawdzie kolarstwo ale...No właśnie, wyjeżdżamy o godzinie X i wracamy o godzinie Y. Jedyny ślad pojawi się na Endomondo w postaci suchych danych. Czasami z wyścigu wraca się ze skromnym dyplomem, który po jakimś czasie zrobi się i tak szary, by później, w trakcie przedświątecznych porządków trafić wraz z niepotrzebnymi dokumentami do kosza. Oglądamy liczne transmisje ze zmagań elity (i nie tylko), bywa, że jest okazja zobaczyć prawdziwych "profi" na żywo...
Czemu więc o tym wszystkim nie pisać...
Obiecałem sobie, że od tej pory będę stały w uczuciach :)
Ten blog i żaden inny !!!
BTW: sami wiecie jak to jest, kiedy się trzyma dwie sroki za ogon...